Dylemat Marzeny
Marzena od ośmiu lat pracuje w finansach. Obecnie pełni funkcję Kierownika ds. Raportowania i Kontroli. Po rozpoczęcia studiów była pewna, że dobrze wybrała kierunek. Rodzice, nauczyciele z małego miasteczka, byli z niej dumni, a ona przekonana, że to będzie jej zawodowa droga. Dziś już tak nie jest.
Od pięciu lat pracuje w dużej firmie farmaceutycznej – sześć spółek, około tysiąc zatrudnionych osób. Marzena zawsze lubiła się uczyć, poszerzać swoje horyzonty. Uczestniczyła w różnych kursach certyfikujących, a dwa lata temu, jako wyróżniający się pracownik, uzyskała spore dofinansowanie do studiów MBA. To doświadczenie sprawiło, że w zupełnie nowy sposób spojrzała na siebie jako na menedżera. Stwierdziła, że największą satysfakcję daje jej praca z ludźmi, rozwijanie ich i szkolenie.
Mimo, że do tej pory była dość zamknięta w sobie i pochłaniał ją głównie świat cyfr, teraz otworzyła się na innych. Zamiast poszerzać bardziej swoje finansowe kompetencje, zainteresowała się samorozwojem. Ukończyła kurs coachingu i mentoringu i zaangażowała się w projekty hr-owe, które toczyły się w jej firmie. Zakwalifikowała się do programu wewnętrznego, którego celem było wyłonienie i przeszkolenie trenerów wewnętrznych w organizacji.
W końcu doszła do wniosku, że obecna praca w finansach nie sprawia jej takiej satysfakcji jak wszystko to, co dzieje się dookoła. Ona, twardo stąpająca po ziemi pragmatyczka, zapragnęła pokierować się choć raz głosem serca a nie rozumu. A serce podpowiadało jej, że nie chce dłużej kontynuować kariery w finansach. Marzena podzieliła się swoimi wątpliwościami z szefem podczas rozmowy rocznej. Ten zareagował mało przychylnie i z całych sił próbował wybić jej to z głowy. Mówił, że długo pracowała na swój sukces, co było prawdą i że droga o której myśli, jest niepewna, a co więcej nie ma w niej żadnych realnych doświadczeń.
Miesiąc później Marzena dostała propozycję awansu, który jeszcze rok wcześniej byłby spełnieniem jej marzeń – miała możliwość przejścia w korporacji do roli międzynarodowej. To stawiałoby jej karierę w firmie i dalsze możliwości rozwoju w zupełnie nowym świetle. Zamiast się cieszyć, Marzena jednak czuła na sobie ogromny ciężar.
Postanowiła porozmawiać o sytuacji z dwiema osobami, którym najbardziej ufała i miała poczucie że ją rozumieją. Pierwszą rozmowę przeprowadziła ze swoim coachem, a drugą z mężem. Coach wprawdzie nic nie radził, ale Marzena po rozmowie z nim czuła się wzmocniona i uskrzydlona. Utwierdziła się sama w przekonaniu, że jeśli chce robić coś innego niż dotychczas, powinna za tym pójść. Jej intuicja podpowiadała że to się może udać, choć nie miała jeszcze konkretnego planu działania.
Mąż zdecydowanie zaoponował. Uważał że to fanaberie. Podkreślał, ile Marzena wysiłku i trudu włożyła w to, żeby być zawodowo w obecnym miejscu. Taka propozycja z firmy może się już nie powtórzyć. A ona może przecież realizować swoje zainteresowania i pasje przy okazji pracy i równolegle do niej. Jego zdaniem absolutnie nie powinna rezygnować z obecnej szansy. Tym bardziej, że los jego działalności jest niepewny z powodu przedłużającej się pandemii. Gdyby stracił pracę, a Marzena nie znalazłaby zatrudnienia lub zaczęła zarabiać zdecydowanie mniej niż dotychczas, byłoby to zagrażające dla całej rodziny. Marzena poczuła, że po rozmowie z mężem straciła wcześniejszą pewność siebie. W wielu kwestiach mąż ma rację.
Co Twoim zdaniem powinna zrobić Marzena? A co Ty zrobiłbyś na jej miejscu?
KOMENTARZ KONSULTANTA KARIERY
W sytuacji Marzeny, warto wziąć pod uwagę kilka czynników:
- to, jaka jest nasza BATNA w stosunku do propozycji awansu – czyli czy i jaką inną propozycję pracy posiadamy i co ona oznacza, również od strony zarobków
- jaką mamy poduszkę finansową, jeśli zrezygnujemy z pracy nie mając innej propozycji
- gotowość rodziny do poniesienia ewentualnych niedogodności związanych ze ewentualna zmianą pracy
- co oznacza odmówienie propozycji awansu – jakie konsekwencje długo i krótkoterminowe niesie za sobą, ale również jakie straty przyniesie pójście za tym, co przynosi los
W podjęciu decyzji może pomóc nam pewne narzędzie, jakim jest matryca decyzyjna. Pozwala ona oszacować straty i korzyści, które będziemy mieli z podjęcia decyzji, zarówno w ujęciu krótko jak i długoterminowym. A co za tym idzie podjąć świadomą decyzję. Często bowiem bierzemy tylko jedną perspektywę pod uwagę, np. tę która jest nam bliższa emocjonalnie, nie widząc innych.
Wypełnienie matrycy uświadamia:
- Korzyści z tej decyzji (np. nie przyjmuje awansu, przekwalifikowuję się na coacha) zarówno na tu i teraz , jak i na przyszłość
- Straty w dłuższej perspektywie czasowej, które niesie za sobą ta decyzja , choć na dziś wydają się korzyściami
- Jakie będę miał korzyści w przyszłości z podjęcia tej decyzji, choć na dziś jest to trudne
- Co stracę – zarówno dziś jak i w przyszłości podejmując tę decyzję
Jeśli już jesteśmy pewni decyzji, to warto mieć również skonkretyzowany plan jej realizacji. W sytuacji rodzinnej Marzeny, najlepiej aby był on kilku etapowy i dawał jej jak największe bezpieczeństwo.