
Historia pewnego zawodowego sukcesu, Czy coś Ci to przypomina?
Andrzej, menedżer wyższego szczebla w międzynarodowej korporacji, jeszcze do niedawna myślał, że ma wszystko czego zawodowo mu trzeba. Od ponad dwudziestu lat jest pracownikiem tej samej organizacji, która do tej pory dawała mu komfort wysokich zarobków i bezpieczeństwo stabilnego zatrudnienia. Przez wszystkie te lata szedł jak burza przez wszystkie szczeble kariery.
Początki
Zaczynał jako szeregowy przedstawiciel handlowy, ale wkrótce jego przełożony dopatrzył się w nim swojej prawej ręki. Po dwóch latach Andrzej dostał propozycję zostania szefem sąsiedniego regionu. Mimo, że nie zarządzał ludźmi, wkrótce okazało się, że ma on nie tylko smykałkę do sprzedaży, ale również naturalne zdolności przywódcze. Wzmocniony szkoleniami młody szef stworzył zgrany i osiągający sukcesy zespół.
Po dwóch latach objął region, który do tej pory był na samym końcu firmowych rankingów sprzedaży. Równocześnie przejął zdemotywowanych i słabo zaangażowanych pracowników, którzy nie wierzyli że mogą osiągnąć więcej. Otrzymał zadanie poprawy wyników. To był prawdziwy sprawdzian jego menedżerskich umiejętności.
Na koniec pierwszego wspólnego roku byli już w połowie rankingu, a pod koniec drugiego – zajęli zaszczytne drugie miejsce na podium. To pozwoliło im na wspólne świętowanie sukcesu na koszt pracodawcy – spędzili kilka wspaniałych dni na Kostaryce. Firma w nagrodę, doceniając jego zdolności i chęć do walki, zaproponowała mu finansowanie studiów podyplomowych.
Propozycje z rynku pracy
Przez te lata pracy, kilka razy pomyślał nawet o zmianie firmy, ale szybko odpędzał od siebie te rozważania.
Organizacja dostarczała mu co chwilę nowych wyzwań. Nigdy się nie nudził. Wprawdzie przyjemnie go łechtało, gdy od czasu do czasu odzywali się do niego headhunterzy, zawsze jednak od samego początku rozmowy wiedział, że nie da się namówić na zmianę, tym bardziej, że poziom zarobków, który osiągnął był niezwykle konkurencyjny.
Strefa komfortu
Tutaj wszyscy go znali. Był szanowany i miał ugruntowaną pozycję. Nie musiał nikomu udowadniać swojej wartości i budować autorytetu od nowa. Był lojalnym pracownikiem. O firmę dbał jak o swoją własną. I znał ją od podszewki. Był jednym z tych o których mówi się, że firma i on to jedno.
Wiatr zmian
Wszystko zaczęło się komplikować, gdy został awansowany na stanowisko CEE Commercial Director. Zbiegło się to w czasie z silnymi trendami rynkowymi, które szły w poprzek produktom oferowanym przez jego korporację. Spożycie powoli, ale konsekwentnie spadało, główny klient, z którym współpraca od kilkudziesięciu lat wydawała się nierozerwalna, zaczął wycofywać ich produkty ze sprzedaży i zastępować je tym, czego domagali się ostateczni konsumenci. To był prawdziwy cios także dla Andrzeja. Po raz pierwszy jego pozycja była zachwiana, a przyszłość niepewna. Po raz pierwszy sam prezes korporacji zaczął uważniej przyglądać się jego działaniom. A od bezpośredniego przełożonego w Anglii usłyszał słowa niezadowolenia. Usłyszał, że może już czas „w bardziej nowoczesny sposób” spojrzeć na biznes.
Kryzys
Andrzej zdał sobie sprawę, że w firmie pojawiło się młodsze pokolenie, jeszcze lepiej wykształcone, często zagranicą, żądne sukcesów i nastawione na szybkie kariery. Do firmy zaczęli dołączać, częściej niż dotychczas, młodzi menedżerowie z zewnątrz. Potrafili spojrzeć z różnych perspektyw i doświadczyli innych sposobów działania. Po raz pierwszy Andrzej poczuł, że być może rzeczywiście są lepsi od niego.
KONIEC CZĘŚCI 1.